wtorek, czerwca 23, 2009

Potyczki słowne

Po latach pracy w zawodzie wydawało mi się, że wiem. Korektor po 1 składzie sprawdza, czy naniesiono wszystkie poprawki, poprawia literówki, przenoszenia wyrazów, interpunkcję, błędy gramatyczne (jeśli jakieś jeszcze się uchowały). Stronę techniczną - żeby nie było tych takich białych pasków, żeby akapity nie wystawały itd.
Ale to wszystko. Jakim prawem i po co korekta "poprawia" szyk zdań i wprowadza zmiany nie mające nic wspólnego z poprawnością językową ani wiernością oryginałowi? Żeby się wykazać? Żeby było widać, że coś zostało zrobione? Już sam tłumacz powinien być przeźroczysty. Tym bardziej redaktor. A co dopiero korektor.
Przy krótszych pozycjach jakoś to znosiłem, ale teraz siedzę nad korektą autorską większego materiału i zdenerwowanie. Owszem, ostateczna decyzja należy do mnie, ale muszę jeszcze raz przejrzeć całą książkę i korektorskie poprawek wykreślić. Szkoda mojego czasu, szkoda czasu ludzi od składu, którzy będą się musieli w tej plątaninie znaków korektorskich i skreśleń rozeznać.
Więc czym jest korekta? Jak to wygląda w innych wydawnictwach? Jakie są Wasze doświadczenia?

Obserwatorzy